Warszawa
6138451
Your IP: 18.219.224.103
2024-04-19 23:14

Artykuły

"Szatan nienawidzi ludzkiego życia - artykuł z "Któż Jak Bóg"

– Jeden z egzorcystów, do którego trafiłem z pewną osobą doświadczającą demonstracji złego ducha wytłumaczył mi, dlaczego zły duch objawił się w mojej obecności. „Walczysz o życie dzieci nienarodzonych, a Zły nienawidzi życia człowieka” – usłyszałem. Nie tyle chodzi o nienawiść do nienarodzonego dziecka. Zły nienawidzi życia człowieka, bo człowiek jest ukochany przez Pana Boga. Szatan jest tak zazdrosny, że chce człowieka zniszczyć – mówi w wywiadzie z Karoliną Zarembą ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji Małych Stópek zajmującej się pomocą kobietom w ciąży, samotnym matkom i rodzinom w potrzebie.

Zadaniem Anioła Stróża jest ratowanie człowieka, pomaganie mu, strzeżenie jego duszy i ciała. Fundacja Małych Stópek, której Ksiądz jest prezesem, wydaje się mieć podobny zakres działalności… Jesteście Aniołami Stróżami na ziemi?

To oczywiście za dużo powiedziane. Za mała jest skala naszego działania i byłoby przesadą, gdybyśmy pretendowali do tej roli, ubierali się w szaty Aniołów Stróżów. Natomiast zwracamy się w tym duchu w stronę naszych darczyńców; chcemy, by to oni byli „aniołami”.

Wiadomo, że w przypadku Aniołów Stróżów chodzi o coś głębszego – o Bożą asystencję i opiekę. My udzielamy pomocy materialnej i psychologicznej, towarzyszymy kobietom w ciąży, samotnym matkom i rodzinom w potrzebie. W tym zakresie działanie Fundacji Małych Stópek jest podobne do działania Aniołów. Wydawałoby się zresztą, że Fundacja, która pomaga kobietom w ciąży, to wymiar przede wszystkim materialny i psychologiczny, ale mamy świadomość, że ten wymiar materialny i psychologiczny nie zadziała, jeśli nie będzie wymiaru duchowego.

Niedawno ukazał się wywiad rzeka pt.: „Chodzi mi o życie”, przeprowadzony z Księdzem przez dziennikarkę Małgorzatę Terlikowską. Na tylnej okładce książki widnieje kluczowe pytanie: „Ile dla Ciebie warte jest ludzkie życie”? Proszę księdza, ile jest warte ludzkie życie?

Wspomnę pewne wydarzenie, kiedy mieliśmy bardzo trudną sytuację związaną z kobietą, która chciała dokonać aborcji. Zaproponowaliśmy jej i jej dziecku bardzo daleko idącą pomoc materialną dla niej i dla jej pozostałych dzieci. Mimo że dziecko zostało oddane do adopcji, to takim czynnikiem przekonującym tę kobietę, by nie dokonywała aborcji był fakt, że Fundacja zadeklarowała pomoc dla niej i jej pozostałych dzieci. Pamiętam, że ta pomoc bardzo wiele kosztowała.

Jeden z naszych wolontariuszy, gdy spojrzał na mój dwudziestoletni samochód, cały poobijany, taki gruchot, który akurat musiałem naprawiać, powiedział: „Za te pieniądze, które wydaliśmy na tę ostatnią sprawę, Ksiądz mógłby kupić nowy, elegancki samochód, a ksiądz takim rupieciem jeździ”. Trochę się zdenerwowałem, nawet użyłem dosadnych słów. „Czy uważasz, że życie dziecka jest mniej warte niż samochód? Że samochód jest ważniejszy niż życie dziecka?”. Faktycznie, poprawił się.

Nie ma takiej ceny, którą można by przedłożyć ponad uratowane dziecko. Trzeba robić wszystko, co możliwe, by ratować życie człowieka, szczególnie tego najmniejszego, który nie może wydać głosu, zaledwie daje sygnał o swym istnieniu przez niewyraźne zdjęcie USG, na którym wygląda jak fasolka. To sprawa naszej wrażliwości i wartości, które wyznajemy.

Ktoś może spojrzeć na diament i uznać go za szkiełko. Ale ktoś inny spojrzy na niego i stwierdzi, że jest bezcenny. Żyjemy w świecie, w którym wielu spogląda na diament życia człowieka i nie dostrzega jego wartości. My, działając w Fundacji Małych Stópek, i nasi darczyńcy, spoglądamy na tę fasolkę na USG, na ten malutki diament i widzimy jego wartość.

Dlaczego niektórzy nie dostrzegają wartości tego diamentu? Dlaczego temat aborcji zawsze wywołuje tak skrajne emocje, a wręcz wyzwala wulgarne zachowania?

Myślę, że gdyby ktoś mi zadał pytanie o diament-kamień szlachetny, nie rozpoznałbym go, byłoby to dla mnie zwykłe szkiełko. Nie znam się bowiem na kamieniach szlachetnych. Aby rozpoznać wartość życia potrzebna jest nie tylko wiedza naukowa, w tym nt. genetyki, która mówi, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia, ale także wiedza serca, czyli miłość.

Gdy rodzice dziecka oczekują na nie z miłością, nie mówią o embrionie, o zlepku komórek, lecz o życiu swojego dziecka; mówią: „moje malutkie dzieciątko”. To miłość podpowiada takie pozytywnie wartościujące określenia. „Dziecko” brzmi inaczej niż „płód”. Możemy mówić przecież tak samo o płodzie ludzkim, jak i płodzie zwierzęcia. „Płód” to określenie techniczne, a „dziecko” – wartościujące. Bez miłości dziecko nazywane jest po prostu „tym czymś”, „masą ciążową”, „tkanką ciążową”. A chodzi o coś więcej – o mowę serca. Aby spojrzeć na nienarodzone dziecko jak na diament i go rozpoznać, trzeba kochać. To miłość właśnie jest czynnikiem pomagającym dostrzec wartość diamentu.

Jeśli chodzi o „płód człowieka”, Fundacja Małych Stópek może się pochwalić Jasiem. Kim jest Jaś i dlaczego spotyka się z taką nienawiścią ze strony osób, które głoszą tzw. „wolny wybór”?

Po pierwsze, Jaś spotyka się z taką nienawiścią z powodu niewiedzy. Jaś jest figurką, modelem człowieka w fazie płodowej – w 10 tygodniu od poczęcia. Jaś mierzy 5 cm. Burzy on wyzuty z miłości światopogląd, jakobyśmy nie mieli w tym wieku do czynienia z człowiekiem. W atakach na niego widzimy tę samą złość, którą dostrzegamy na ulicach polskich miast, gdzie zamazywane wulgarnymi napisami są billboardy pokazujące dziecko otoczone sercem.

Dzięki Jasiowi widzimy, że człowiek na tym etapie życia to nie żadna masa; możemy dostrzec rączki, a nawet paluszki, z których jeden włożony jest do ust w geście ssania. Jest to typowe zachowanie dziecka w tym stadium rozwoju prenatalnego.

Jest to nieco schizofreniczne, gdy kobieta, która jest w ciąży, twierdzi, że jest za aborcją, a USG pokazujące jej dziecko jest świadectwem prawdy o wartości życia. Nawet gdy serce podpowiada inaczej, prawda o życiu przemawia wtedy przez USG, przemawia przez Jasia. Jest to przekonujące do tego stopnia, że Fundacja Małych Stópek w ciągu kilku ostatnich lat takich modeli Jasia puściła w obieg około pół miliona.

Prezentowanie Jasia przynosi jednak również pozytywne efekty…

Takich pozytywnych efektów jest bardzo wiele. Często modele Jasia przekazuję podczas prelekcji w szkołach, by osoby, do których mówię, nie tylko usłyszały, ale także ujarzały autentyczny obraz potwierdzający prawdę o życiu człowieka.

Puszczam wówczas taki film z National Geographic – „Life on the inside”, który jest dokumentem natury, wykonanym mikrokamerką. Prezentuje on życie człowieka począwszy od 4 tygodnia od poczęcia, gdzie widać już bijące serce człowieka. To jest coś niesamowitego. Wówczas, na prelekcjach podczas których wręczam Jasia, mówię: „Zobaczcie, to, co wam pokazuję, to prawda. Dziecko w 10 tygodniu życia wygląda jak Jasio”. I ci młodzi ludzie wiedzą już, że to nie żadna ściema.

Pamiętam sytuację, gdy taką prelekcję odbyłem w klasie fryzjerek. Wręczyłem dziewczynom modele Jasia, a po lekcji jedna z nich ociągała się z wyjściem. W końcu podeszła do mnie z wielkim płaczem i powiedziała, że jest w ciąży i, że „ona tego nie zrobi”. Chciała dokonać aborcji. Ta prelekcja, film i Jaś – to wszystko spowodowało, że zaczęła myśleć inaczej. Ze spuszczoną głową spoglądała na model, który miała w ręku. Ta dziewczyna nie dokonała aborcji. Dla mnie był to pierwszy dowód na to, że warto inwestować w model dziecka nienarodzonego.

Czym konkretnie zajmuje się Fundacja Małych Stópek?

Fundacja działa na kilku płaszczyznach. Wczytując się w Encyklikę św. Jana Pawła II Evangelium Vitae – Ewangelia Życia, staramy się pomagać nie tylko materialnie, ale także edukacyjnie. Jednak najważniejszy wymiar naszej działalności ma charakter duchowy.

Oczywiście, wizytówką Fundacji jest pomoc materialna w kilku rodzajach sytuacji. Najtrudniejsze są sytuacje aborcyjne – mamy ich w ciągu roku kilkadziesiąt, później pomocowe, gdzie kobieta chce urodzić, ale potrzebuje pomocy. Najczęściej są to sytuacje, gdzie kobieta pozostaje sama; bez mężczyzny i rodziny. Pomagamy także rodzinom, które sobie nie radzą.

Wymiar edukacyjny to tworzenie materiałów uświadamiających wartość życia człowieka, jak wspomniany Jaś, plakaty, wystawy, a nawet gry czy karty, które przekazujemy katechetom. Ostatni nasz hit to książeczka Genesis prezentująca początek życia człowieka z wykorzystaniem aplikacji rozszerzonej rzeczywistości. Wydaliśmy ją już w 100 tys. egzemplarzy. Efekt jest niesamowity.

Na czym polega wykorzystanie tej aplikacji?

W dużym skrócie: pobieramy bezpłatną aplikację na telefon komórkowy, przykładamy telefon do poszczególnych stron publikacji i to, co jest w niej płaskie, na ekranie widzimy w trójwymiarze. Możemy poszczególne etapy rozwoju dziecka oglądać ze wszystkich stron, a nawet wejść w jego ciało.

Prócz wymiaru edukacyjnego i pomocowego organizujecie także Marsz dla Życia…

Tak. Działamy także w wymiarze społecznym, gdzie wychodzimy na ulice i staramy się pokazać ideę pro-life w formie manifestacji. Jednak, jak kilkukrotnie już podkreślałem, najważniejszy wymiar walki o życie to wymiar duchowy. Cytując Pismo Święte: „bo są takie złe duchy, które można pokonać tylko modlitwą i postem” (por. Mt 17, 21). Nam się wydaje, że my walczymy tylko z materią, o pomoc materialną, że walczymy za pomocą nauki, jednak tutaj rozgrywa się przede wszystkim walka na polu duchowym.

„Aborcja na świecie to znak duchowej siły Antychrysta” – to słowa papieża Benedykta XVI. . Na czym polega ta siła zła?

Uzmysłowił mi to jeden z egzorcystów, kiedy trafiłem do niego z pewną osobą, która doświadczała demonstracji złego ducha. Nigdy wcześniej nie byłem świadkiem tego rodzaju sytuacji, więc było to dla mnie przerażające. Egzorcysta wytłumaczył mi, dlaczego zły duch objawił się właśnie w mojej obecności: „Ty walczysz o życie dzieci nienarodzonych, a Zły nienawidzi życia człowieka” – usłyszałem.

Przy czym nie tyle chodzi tu o nienawiść do nienarodzonego dziecka. Zły nienawidzi życia człowieka jako takiego, bo człowiek jest ukochany przez Pana Boga. Szatan jest tak zazdrosny, że chce człowieka zniszczyć. Nie tyle więc chodzi mu o śmierć nienarodzonego dziecka, co o śmierć duchową popełniających grzech zabijania nienarodzonych. Sytuacja poczęcia dziecka to najłatwiejsza okazja do namówienia człowieka, aby wszedł w grzech zabójstwa. Trudniej jest Złemu namówić kogoś do zabicia dorosłej osoby, ale nienarodzonego – małego, bezbronnego, niewinnego i niekrzyczącego – bardzo łatwo. Wydaje się, że to „takie nic”, ale właśnie to „nic” to cały diament. Zły zabija człowieka odciągając go od Pana Boga, wciągając w grzech zabójstwa. Zły nienawidzi człowieka, ale też się boi.

Czego się boi?

Boi się tego, co jest przeciwne jego naturze – piękna, pokoju, miłości, dobra, Maryi, św. Michała Archanioła. Dlatego różaniec jest tak skutecznym środkiem przeciwko Złemu. I dlatego Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego – jedna dziesiątka różańca, odmawiana każdego dnia przez 9 miesięcy – jest taką siłą w walce o życie nienarodzonych.

Musimy przez cały czas mieć świadomość istnienia rzeczywistości duchowej. Nie ograniczać jej tylko do Maryi, ale też pamiętać o całym orszaku niebieskim. Maryja nie jest samolubną Panią, królującą w niebie. Ona króluje we wspólnocie istot niebieskich. Maryja, wraz z orszakiem świętych, a nade wszystko Aniołów, jest kluczowa w tej duchowej walce. Pokładamy ufność w tym, że Maryja wraz z Aniołami towarzyszy nam, pomaga, a kiedy prosimy Ją o interwencję, to ona następuje. To bardzo ważne, byśmy w naszym życiu zapraszali Maryję, wraz ze świętymi i Aniołami, do ingerencji w imię Boże w nasze życie. Jako ludzie często pragniemy postępować po swojemu. Ale nie o to chodzi.

Stąd też powinniśmy odmawiać modlitwę Leona XIII z nastawieniem: „Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce ze złym duchem, nie tak jak my chcemy, bo my nie mamy wiedzy i umiejętności, Ty wiesz najlepiej co trzeba zrobić”. Modlitwa ta, którą sam codziennie odmawiam, jest swego rodzaju orężem. Wychodząc ze Mszy Świętej, czuję jakbym miał przy sobie miecz Archanioła. To jasny komunikat dla złych mocy, by ode mnie odeszły, gdyż mam przy sobie siłę św. Michała. Nie jestem tą siłą, ale wiem, że ona jest ze mną.

W książce „Chodzi mi o życie” wspomniał Ksiądz również o sytuacji poronienia, które jest ogromnym bólem dla rodziców, a przede wszystkim dla kobiety. „Zapraszaj to dziecko do towarzyszenia, do modlitwy, tak jakby to był twój Anioł Stróż i opiekun” – powiedział ksiądz cierpiącej matce, która w ten sposób straciła swoje maleństwo…

Generalnie, jeśli chodzi o naszych świętych opiekunów, w tym Aniołów Stróżów, to główny problem tkwi w tym, byśmy naprawdę zapraszali ich do naszego życia. Nie tylko zakładali, że oni są, lecz nawiązali z nimi relację. Można mieć samochód na podwórku, ale nim nie jeździć. Trzeba do niego wsiąść i ruszyć. Jedno, to wiara w życie duchowe, w świat świętych, w istnienie Aniołów, ale zaproszenie ich i prośba o ingerencję „po Bożemu” to drugie. Dlatego ważne jest, byśmy uruchamiali te duchowe zasoby konkretnymi prośbami.

„Aniele Boży Stróżu, bądź”. Modlitwa do Anioła Stróża to modlitwa, którą powinniśmy bezustannie powtarzać. Nie jest to modlitwa dziecinna, jakby się wielu wydawało. Odmawiajmy ją w przeróżnych sytuacjach naszego życia. Często spotykam się z ludźmi, którzy są w trudnej sytuacji i skarżą się, że Bóg ich opuścił. Pytam ich wówczas: „A ty prosisz tego Pana Boga w ogóle, żeby zadziałał w Twoim życiu, żeby pokazał ci sens tego wszystkiego? To poproś”. Takie podejście jest uzdrawiające. Jeżeli Pan Bóg dopuszcza w naszym życiu wydarzenia, z którymi nie umiemy się pogodzić, prośmy Go, by wyjaśnił nam ich sens, abyśmy potrafili je przyjąć i zaakceptować jako dobre i potrzebne.

Czy kobiety, które dokonały aborcji, odczuwające syndrom poaborcyjny (który według lewicy nie istnieje), również mogą zaprosić swoje dzieci do takiej modlitwy?

Nie tylko mogą, ale powinny! Zawsze proponuję im, aby poprosiły te dzieci o przebaczenie, a wyrazem tego przebaczenia, aby była asystencja tych dzieci. To jest bardzo ważne. Nie modlić się za te dzieci, one nie potrzebują modlitwy. To my potrzebujemy modlitwy. Jeśli dokonałaś aborcji, proś, by to Twoje dziecko było przy Tobie, by pomogło Ci się modlić, by dało doświadczenie duchowe swojej obecności.

Z syndromem poaborcyjnym jest trochę jak z filmowym przedstawieniami spraw rozwodowych. Często przedstawiane są one w taki „ucywilizowany” sposób, pokojowo, bez ukazywania ludzkich dramatów, łez, tego wszystkiego, co dzieje się w zdradzanej kobiecie czy zdradzanym mężczyźnie, czy tego, co dzieje się w dzieciach. To jednak medialna papka. Rzeczywistość jest całkiem inna. Tak samo jest z tym, co próbuje nam przedstawić lewica, że „aborcja jest ok”.

Jak wyrwanie zęba…

Chociaż po wyrwaniu zęba pozostaje luka. Może przestaje boleć, ale pozostaje pewien brak. Ten ból z powodu aborcji nie jest bezpośredni, ale jest właśnie świadomością braku. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że takiej świadomości nie odczuwa. Może tak być, jeśli dana osoba ucieka w świat pozbawiony wartości. Ciężko takiej osobie otworzyć się na piękno, dobro i miłość.

Dlaczego?

Negacja wartości życia na to nie pozwala. Jeżeli ktoś nie potrafi dostrzec wartości tego diamentu, nawet małego, jakim jest życie człowieka, nie zorientuje się, że istnieją jeszcze diamenty innej wielkości i koloru. Zamknięcie na wartość życia człowieka zamyka także na inne wartości i skazuje na życie w świecie „bylewartości”.

Jak więc walczyć o postawę pro-life? Co jeszcze możemy zrobić?

Działalność Fundacji Małych Stópek ma na celu wzbudzić postawę pro-life. Zaczynając od tego co najważniejsze, a więc modlitwy, czyli postawy naszego serca. Odpowiednia postawa serca przyniesie również postawę obrony naukowej i obrony materialnej. Nie będzie problemu, abyśmy powiedzieli kobiecie w ciąży: „Pomogę Ci, nie opuszczę Cię”. Jest to oczywiście bardzo trudne. Niejednokrotnie pomoc kobiecie w ciąży to nie kwestia jednorazowego czynu, ale wieloletni proces. Włączenie się w niego zaowocuje wielkim dziełem w naszym życiu. Dobra materialne przeminą, ale pozostanie świadomość, że to również dzięki mnie urodziło się dziecko.

Ostatnio rozmawiałem z 17-letnim chłopakiem, którego mama osiemnaście lat temu chciała dokonać aborcji. Pomoc wobec jego mamy był to jeden z pierwszych moich przypadków, moja postawa wtedy była jeszcze chaotyczna. Gdy go spotkałem, byłem dumny, że przyłożyłem się do tego, że się urodził. W rozmowie z jego mamą usłyszałem po raz pierwszy: „Są takie złe duchy, które można pokonać tylko modlitwą i postem”. Wtedy zrozumiałem, że modlitwa jest najważniejsza. Inne sprawy również są ważne, ale to modlitwa jest najważniejsza. Gdy zobaczyłem wspaniałego młodego człowieka, napisałem do jego mamy, że jej gratuluję i że jestem szczęśliwy, że mogłem z nim rozmawiać i przygotowywać do sakramentu bierzmowania.

Z ks. Tomaszem Kancelarczykiem,

prezesem Fundacji Małych Stópek

rozmawiała

Karolina Zaremba

Wywiad ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (3/2021)

 

Parafia Trójcy Przenajświętszej
37-450 Stalowa Wola,
Ofiar Katynia57

Nadsański Bank Spółdzielczy,
Stalowa Wola

68 9430 0006 0040 9092 2000 0001


 

Ta strona wykorzystuje pliki cookie. Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu. Mogą też korzystać z nich współpracujące z nami firmy badawcze oraz reklamowe. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij na „x” w prawym górnym rogu tej informacji. Jeśli nie wyrażasz zgody, ustawienia dotyczące plików cookies możesz zmienić w swojej przeglądarce. To find out more about the cookies we use and how to delete them, see our privacy policy.

  I accept cookies from this site.
EU Cookie Directive plugin by www.channeldigital.co.uk