Artykuły
Nowenna Pompejańska – najwspanialsze lekarstwo. Jan Budziaszek
Kiedy zaczęła się Pańska przygoda z różańcem? Mogę powiedzieć, że przed moim narodzeniem, kiedy moja mama ofiarowała mnie Matce Bożej, a później przez całe życie odmawiała codziennie trzecią tajemnicę bolesną w mojej intencji, żeby Jasiu nie wstydził się przyznawać do Pana Jezusa.
A osobiście kiedy Pan zaczął odmawiać różaniec?
Właściwie zacząłem podczas mojej pierwszej pielgrzymki na Jasną Górę w 1984 roku i od tego czasu odmawiam go codziennie, i staram się bez przerwy.
Jak sobie Pan radzi z postrzeganiem osób odmawiających różaniec: z niezrozumieniem lub nawet jako tzw. „świrów”, których inni ludzie traktują niezbyt serio?
Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że w każdej sekundzie naszego życia służymy albo Panu Bogu, albo szatanowi. Nie ma innej możliwości. Żyjemy teraz w czasach ostatecznych, w których szatan wyciągnął ostatnie armaty, aby szydzić z Pana Boga. Książę tego świata będzie robił wszystko, żeby ludzie nie wzięli do ręki różańca, bo dla niego różaniec jest największym zagrożeniem. Proszę zauważyć, że w czasie egzorcyzmów głównie używa się różańca, i wtedy demony się buntują przeciwko niemu. Pan Jezus mówi: „Cieszcie się i radujcie, jeżeli ktokolwiek mówi źle o was z powodu mojego imienia”.
Jak Pan tłumaczy to, że właściwie to kobiety są utożsamiane z odmawianiem różańca, są np. wspólnoty matek różańcowych, a różańcowych ojców już nie?
A czy Jan Paweł II był kobietą, a ojciec Pio?
No tak, ale oni byli kapłanami, czasem mam jednak wrażenie, że brakuje świeckich mężczyzn, którzy propagowaliby różaniec.
Dlatego, że nie mamy pojęcia, o co chodzi w różańcu. Różaniec, podobnie jak człowiek, składa się z dwóch elementów, czyli z ciała i z ducha. Ciało nie może żyć bez ducha. Tak samo różaniec składa się z dwóch elementów: ciałem są pozdrowienia anielskie, podczas których odmawiania demony nie mają do nas dostępu, bo się nie przebiją przez słowo „Maryja”, a duchem są rozważania różańcowe. Gdyby te rozważania nie były ważne, to Matka Boża by ich nam nie podawała. A o co w nich chodzi? Zaczyna się bardzo prozaicznie: codziennie rano odmawiam Tajemnicę „Zwiastowanie” i mam świadomość, że jest mój Anioł Stróż, który chce mnie prowadzić.
Nie wymyślam żadnych mądrych rzeczy. Rozmowa z Aniołem uświadamia mnie, że każdy człowiek, którego dzisiaj spotkam, jest dla mnie największym darem samego Boga i z nim przeżyję dzień dzisiejszy, chociaż nie wiem, jak to się stanie. Ale Maryja też nie wiedziała, tylko powiedziała: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Słowa Twego’’. Nie ma nic lepszego na niebie i ziemi, jak święta Wola Boża. Choćby nie wiem, jak bardzo nie zgadzała się z moją wolą, zawsze jest dla mnie dobra i zbawienna.
Maryja podała nam różaniec do rozważań. Jak mówił ojciec Pio, w różańcu musimy przynajmniej tyle czasu poświęcić na rozważanie jednej tajemnicy i przełożenie jej na nasze życie, ile czasu wkładamy w odmawianie 10 pozdrowień anielskich.